Zapraszam do lektury wywiadu z aktorem Mikołajem Roznerskim, który przeprowadziłam na potrzeby książki „Niezbędnik uważnego kierowcy„:
Katarzyna Kozak-Piskorska: Jak określiłbyś swój styl jazdy samochodem?
Mikołaj Roznerski: Jeżdżąc po Polsce ze spektaklami, prawie zawsze wożę swoich kolegów i koleżanki. Odpowiadam za ich życie, dlatego zawsze prowadzę samochód uważnie i bezpiecznie. Nigdy nie jeżdżę gwałtownie i na czas. Liczy się tylko to, żeby dotrzeć na miejsce, nawet jeśli miałoby się to wiązać ze spóźnieniem.
KKP: Rozumiem, że podczas podróży po Polsce ze spektaklami nabywasz sporo doświadczeń. Ile tysięcy kilometrów przejeżdżasz rocznie?
MR: Jestem kierowcą od 2001 roku. Od kilku lat mam bardzo dużo pracy w teatrach w całym kraju, więc przejeżdżam rocznie 60-70 tysięcy kilometrów.
KKP: Co Cię najczęściej denerwuje na polskich drogach?
MR: Złości mnie przede wszystkim arogancja, brawura, wzajemny brak szacunku i nieumiejętność przyznania się do błędu. Uważam, że to ważne umieć przeprosić za swój błąd zamiast przerzucać odpowiedzialność na wszystko dookoła. Jeśli chodzi o konkretne zachowania, to źle znoszę wymuszanie pierwszeństwa, niestosowanie się do znaków drogowych, wyprzedzanie na trzeciego. Zdecydowanie nie mam tolerancji dla kierowców, którzy siadają za kierownicą pod wpływem alkoholu czy w jakikolwiek inny zamierzony sposób stwarzają zagrożenie na drodze. Na przykład dla kierowców TIR-ów, którzy robią sobie wyścigi i blokują drogę innym kierowcom.
KKP: Czy popełniłeś kiedyś poważny błąd za kierownicą?
MR: Każdy kierowca popełnia błędy. Ja kiedyś w listopadzie wyjechałem w trasę na oponach wielosezonowych, przez co wpadłem w poważny poślizg na autostradzie. Na szczęście dzięki umiejętnościom i opanowaniu emocji, kolizję miałem tylko sam ze sobą. Dzięki temu teraz mogę z Tobą rozmawiać. Ważne, żeby z błędów umieć wyciągnąć wnioski.
KKP: A pamiętasz jakieś przygody związane z chwilowym rozproszeniem uwagi?
MR: Ja się wystrzegam korzystania z telefonu podczas jazdy. Natomiast obserwuję, że ludzie robią to nagminnie, bagatelizując problem nieuważności za kierownicą. Siedzimy w tych kilkutonowych maszynach i moim zdaniem musimy czuć odpowiedzialność za bezpieczeństwo innych ludzi. Każde, nawet sekundowe, rozproszenie może doprowadzić do tragedii.
KKP: Wiemy, jak istotna jest koncentracja za kierownicą – a jaką rolę odgrywa w zawodzie aktora?
MR: W pracy aktora koncentracja uwagi to podstawa, zarówno na scenie, jak i na planie. Trzeba być uważnym na partnera, na kamerę, na światło. Aktor nieskoncentrowany to według mnie aktor pusty, nieprofesjonalny. Wiadomo, że każdy ma lepsze i gorsze dni, czasami trudniej jest się odciąć od codziennych problemów, ale trzeba do pracy podchodzić uczciwie, spiąć tyłek i dać z siebie wszystko.
KKP: Jakie masz metody radzenia sobie ze zmęczeniem podczas jazdy?
MR: Trzeba wiedzieć, kiedy odpuścić. Nigdy nie przeciągam sytuacji, w której odczuwam zmęczenie za kierownicą. Jedynym skutecznym sposobem walki z nim jest zjechanie z drogi, zrobienie sobie 15 minut przerwy, kilku przysiadów. Czasami konieczna jest drzemka, czasem można wspomóc się kawą. Nigdy jednak nie jadę na siłę do celu. W końcu najważniejsze jest to, żeby bezpiecznie dojechać.
KKP: Czy próbujesz utrzymać względnie stały rytm dobowy? Czy jest to niemożliwe w Twoim zawodzie?
MR: Przy moim trybie życia i liczbie obowiązków trudno jest utrzymać stały rytm dobowy. Ze względu na to, że dodatkowo jestem człowiekiem aktywnym sportowo, staram się wygospodarować w ciągu doby przynajmniej 5 godzin na sen.
KKP: Czy dbasz o dietę?
MR: Zdecydowanie pilnuję posiłków, bo muszę mieć moc, żeby pracować i trenować. Ostatnio z braku czasu korzystam z dobrodziejstw diety pudełkowej.
KKP: Czy masz jakieś sprawdzone metody radzenia sobie ze stresem scenicznym?
MR: Moim sposobem na rozładowanie napięcia zdecydowanie jest sport. Mam średnio osiem treningów tygodniowo. Dodatkowo odstresowuje mnie zajmowanie się zwykłym życiem – czas z rodziną, z dzieckiem. Zamykam drzwi i nic innego wówczas nie istnieje. Na co dzień, przez liczbę obowiązków zawodowych, moim jedynym odpoczynkiem jest czytanie dziecku bajki na dobranoc.
KKP: Czy pamiętasz jakieś stresujące momenty związane z podróżowaniem z Synem?
MR: Pamiętam jeden taki moment, kiedy poddałem się presji dziecka. Koniecznie chciało usiąść z przodu, więc uległem mu i posadziłem je na chwilę w foteliku na przednim fotelu pasażera. Szybko dostałem nauczkę – inny kierowca popełnił błąd, a ja musiałem gwałtownie uciec na inny pas. Wówczas dotarło do mnie, że miejsce tak małego dziecka jest zawsze z tyłu samochodu, pomimo jego próśb czy płaczu.
KKP: Czy rodzicielstwo zmieniło Twoje myślenie o bezpieczeństwie drogowym? Zauważyłeś jakieś zmiany w swoim stylu jazdy?
MR: Rodzicielstwo oczywiście zmieniło moje spojrzenie na bezpieczeństwo drogowe. Przede wszystkim dlatego, że mam dla kogo żyć. Zawsze, jak wracam, to robię to tak, żeby faktycznie wrócić. Jestem bardziej odpowiedzialny. Bycie rodzicem zmotywowało mnie do bycia rozsądnym, uważnym i bezpiecznym kierowcą.