Psychodeliki, wciąż przez niektórych błędnie klasyfikowane jako narkotyki, powoli wracają do łask jako nowoczesna metoda leczenia depresji, traumy oraz… uzależnień. W przeciwieństwie do narkotyków, psychodeliki są nisko toksyczne, nie uszkadzają organów (wręcz zwiększają aktywność i plastyczność mózgu), nie uzależniają i nie odnotowano śmierci po ich przedawkowaniu.
Odkryte w latach 40’ XX wieku LSD – substancję psychoaktywną zsyntetyzowaną ze sporyszu – CIA próbowało wykorzystać do kontroli umysłów w ramach programu MK-Ultra, jednak przyniosło ono skutek odwrotny do zamierzonego. Wrzucono więc psychodeliki do jednego wora z groźnymi narkotykami, a do badań naukowych nad nimi powrócono dopiero w XXI wieku. Aktualnie psychodeliki są stopniowo dekryminalizowane w kolejnych stanach USA, zaś akcje firm rozwijających medycynę psychodeliczną można kupować na giełdzie.
Niezależnie od nowoczesnych badań naukowych, zbawienne skutki grzybów i roślin psychodelicznych znane są w wielu tradycjach od tysięcy lat, zwłaszcza w Ameryce Łacińskiej, gdzie liczne ceremonie roślinne uzdrowiły niejedną duszę i odmieniły niejedno życie. Od kilku lat, przede wszystkim w Dolinie Krzemowej, popularne stało się mikrodawkowanie LSD lub psylocybiny w celu poprawy jakości życia i pracy.
Mikrodozowałam LSD trzy razy po 2 miesiące (maj-czerwiec, wrzesień-październik 2020, marzec-kwiecień 2021) zgodnie z protokołem dr. Fadimana, łącząc to z codzienną medytacją, psychoterapią oraz abstynencją alkoholową. Mikrodawki psychodelików nie powodują zmian w percepcji, jednak pobudzają mózg do aktywności, zwiększają kreatywność i poprawiają nastrój.
Jakie skutki mikrodozowania odnotowałam?
1. Redefinicja swoich celów
Zaczęłam stawiać sobie podstawowe pytania: czy prowadząc takie życie, jakie aktualnie prowadzę służę sobie czy komuś innemu? Po co tu zawitałam? Jakie działania sprawiają mi przyjemność i dają satysfakcję, w czym jestem dobra, co jest dla mnie ważne i w jaki sposób chciałabym żyć, niezależnie od tego, jak mnie zaprogramowało środowisko? Gdzie leży moja wartość, którą mogę zaoferować światu?
2. Większa otwartość na prawdę
Zaczęłam badać i przyglądać się sobie, swojej relacji z otoczeniem i odkrywać niekoniecznie przyjemne i łatwe schematy i zależności. Moje ego przestało stawiać opór mierzeniu się z brutalnymi faktami na swój temat i w końcu zatriumfowała chęć zmiany i wejścia na niewydeptaną przez nikogo ścieżkę, nawet jeśli prowadzi przez dziką dżunglę. Ważne, żeby było zielono!
3. Łatwość utrzymania dyscypliny
Przez cały ten czas pielęgnowałam dyscyplinę myśli, przekonań, rytmu dobowego, aktywności fizycznej i ogólnie pojętego o-się-dbania. Po roku uważam się za kompletnie inną osobę, ponieważ składam się z kompletnie nowych nawyków i przekonań, które służą mnie, a nie na odwrót.
4. Praca w stanie flow
Zaczęłam bardzo szanować swoje zasoby uwagi i energii, wyciszać i odkładać daleko telefon przed pracą, żeby nie dekoncentrować się czyimiś telefonami czy feedami mediów społecznościowych. Pomogło mi to podjąć zawodowe decyzje, rozkręcić bloga, rozpocząć i skończyć studia na Health Coacha, stworzyć nową markę osobistą Coachella.pl oraz podcast „Podróż po zdrowie” (który planuję wskrzesić niebawem).
5. Nałogowe połykanie wiedzy
Myślę, że liczbę książek przeczytanych przeze mnie w 2020 i 2021 mogę porównać tylko z liczbą książek połykanych przeze mnie w dzieciństwie. Do tego podcasty, psychologowie i coachowie na YouTube, kursy online – próba poznania prawdy o człowieku i jego miejscu w (wszech)świecie stała się moją siłą napędową i coś mówi mi, że tak już pozostanie do końca tej przygody.
6. Większa akceptacja
Wspomniany czas nie był usłany różami. Prawdopodobnie obiektywnie był najtrudniejszym czasem w całym moim dotychczasowym życiu. Doświadczyłam gwałtownej choroby i śmierci rodzica, niełatwego zamykania niesprzyjających mi relacji oraz żałoby po całym swoim dotychczasowym życiu, jakie by ono nie było. Myślę, że kluczem do przetrawienia tych wszystkich wydarzeń był brak oporu, akceptacja życia takim, jakie jest oraz rosnąca otwartość na nieznane.
7. Nowe życie
Patrząc z perspektywy 1,5 roku – jestem w kompletnie innym miejscu: duchowo, zawodowo, finansowo i… fizycznie. Zrealizowałam swoje marzenie i zamieszkałam w Ameryce Łacińskiej, nad Oceanem Spokojnym, gdzie wciąż planuję rozwijać się i rozkwitać: duchowo, zawodowo, finansowo i… fizycznie 🙂 Czego i Tobie z całego serca życzę.
Disclaimer: choć zmiany w życiu są dobre dla każdego, psychodelików nie powinny stosować osoby zagrożone schizofrenią lub chorobą dwubiegunową, ich posiadanie jest wciąż niezgodne z polskim prawem, a obchodzić się z nimi należy z dużą ostrożnością, pokorą i najlepiej pod okiem doświadczonego praktyka lub terapeuty.
Źródła: