Odnoszę wrażenie, że ekstremalne sytuacje sprzyjają ekstremalnym sposobom radzenia sobie z nimi. Podczas odbywania wyroków w więziennych celach jedni zdają się na los i demoralizują się do cna, podczas gdy inni biorą los w swoje ręce i tworzą wielkie wizje, dzieła oraz cele na przyszłość. Nie wszystkie co prawda przysłużyły się ludzkości (np. „Mein Kampf” Hitlera czy „Książę” Machiavellego), jednak wielu z tych utworów trudno odmówić znaczącego wkładu w historię literatury i filozofii (np. „De Profundis”, Oscar Wilde), praw człowieka (Martin Luther King Jr., Nelson Mandela) czy popkultury („Orange Is The New Black: My Year in a Woman’s Prison”, Piper Kerman).
Henremu Davidowi Thoreau wystarczyła jedna noc w celi, żeby stworzyć traktat „O obywatelskim nieposłuszeństwie”, zaś Paulowi Wade’owi zajęło 19 lat, żeby opracować uniwersalny system treningów kalistenicznych i wydać książkę „Skazany na trening”. Po głowie błąka mi się też historia kobiety uwięzionej w obozie koncentracyjnym, która każdą kostkę masła dzieliła na pół – jedną połową smarowała chleb, a drugą – twarz, aby po wyjściu z obozu wciąż dobrze wyglądać. Wydaje mi się, że osiągnęła swój cel.
I choć nasz skromny lockdown to jednak pikuś w porównaniu do lat w patologicznym systemie więziennictwa, zaobserwować można podobnie skrajne strategie radzenia sobie z odebraniem wolności – podczas, gdy jedni sięgają np. po alkohol, inni sięgają po swoje cele. Ja miałam to szczęście, że lockdown zastał mnie w piątym miesiącu abstynencji, dzięki czemu miałam już względną trzeźwość umysłu. Co nie zmienia faktu, że początkowo przerażona byłam obecnością dwójki mocnych osobowościowo dzieci 24/7 oraz koniecznością łączenia wielu ról i obowiązków w jednym czasie. Szybko jednak sporządziłam plan ogarnięcia tego wyzwania.
Jak przetrwałam lockdown?
1. Dyscyplina
Po prostu wstajesz skoro świt i wiesz co masz robić. Konfrontujesz się z lodowatą wodą w kranie, ogarniasz się, wstawiasz wodę, wychodzisz na kilka minut na dwór. Wracasz, wypijasz litr ciepłej wody z ekologiczną cytryną i solą kłodawską, siadasz do medytacji, a po niej do 5-minutowego dziennika. Potem z czystym umysłem, bezszelestnie ciśniesz z robotą, dopóki domownicy nie wstaną. I pamiętasz, dobrze pamiętasz, że nie jest to czas na social media czy sprawdzanie maila. To jest Twój czas, Twoja dopamina, Ty jesteś za nie odpowiedzialny/a i masz prawo wykorzystać je do realizacji SWOICH celów.
2. Wdzięczność
Wspominałam już, że praktyka wdzięczności aż w 60% determinuje poczucie szczęścia. Potrzeba naprawdę niewiele, aby zmienić swój mindset i całą biochemię organizmu, wypisując sobie każdego dnia trzy rzeczy, za które jesteś wdzięczny/wdzięczna. W trakcie lockdownu najbardziej wdzięczna byłam za ogródek, który po raz pierwszy był aż tak eksploatowany, za psa, dzięki któremu cała moja rodzina mogła bezkarnie spacerować oraz za swoje zdrowie ?
3. Kontakt z naturą
Study Nature, love Nature, stay close to Nature. It will never fail you.
Frank Lloyd Wright
Łączenie się z przyrodą choćby przez 20 minut dziennie redukuje stres, zmniejsza ryzyko depresji oraz radykalnie poprawia zdrowie psychiczne i nie tylko. Natura w wyjątkowy, pierwotny sposób przykuwa ludzką uwagę, dlatego częste obcowanie z nią sprzyja rozwojowi uważności i znacząco poprawia funkcje poznawcze. Ponadto, niezależnie od tego, w jakim środowisku dzisiaj żyjemy, świat natury jest naszym domem i warto do niego wracać jak najczęściej ?
4. Pielęgnacja poczucia sprawczości
Zawsze kierowałam się dewizą, że warto działać tam, gdzie ma się wpływ lub kontrolę, a pozostałe rzeczy lepiej odpuścić – szkoda czasu i zdrowia. Czy mam kontrolę nad tym, co chciałyby mi serwować zajadłe media i cyniczne algorytmy newsfeedów? Nie bardzo. Czy mogę mieć kontrolę nad tym, co czuję i co myślę? Ogromną! Mam wpływ na to, w jakiej formie jest moje ciało, dlatego regularnie trenuję, czysto się odżywiam i suplementuję, co trzeba. Mam wpływ na to, jak pracuje mój umysł, dlatego codziennie m.in. medytuję, wysypiam się i odpoczywam w naturze. Mam wpływ na to, jak wygląda mój mindset, dlatego nie zaśmiecam sobie głowy niekonstruktywną treścią, dając tym samym umysłowi przestrzeń do rozwoju i poszukiwań…
5. Rozwój
Każdego kolejnego dnia chcesz być lepszą wersją siebie w każdym obszarze życia, w przerwach między pracą a opieką czytasz więc mądre książki, słuchasz podcastów swoich mentorów oraz rozmawiasz online z inspirującymi Cię ludźmi. Doceniasz też to, jak wiele łączy Cię z ludźmi, z którymi żyjesz. Dzięki mojej zintensyfikowanej podczas lockdownu pracy nad wewnętrznym balansem, obserwuję zdecydowany postęp w relacjach z domownikami. Po 8 tygodniach bycia razem 24/7 staliśmy się naprawdę zgraną ekipą nieźle skomunikowanych ludzi, zazwyczaj szanujących wzajemnie swoje potrzeby. Zdaję sobie sprawę z tego, że w tym obszarze mam dużo szczęścia, a lockdown na całym świecie spotęgował skalę przemocy domowej, a nawet samobójstw…
6. Refleksja
W ciągu ostatnich 3 miesięcy poddałam się wielu myślowym i świadomościowym eksperymentom dotyczącym dualizmu świata i tego, co mam mu naprawdę do zaoferowania. Pojawiło się wiele pytań, na które wciąż poszukuję odpowiedzi. Jak dążyć do wolności w czasach totalnego zniewolenia ludzkiej uwagi, potencjału i emocji? Jak ustawiać się ze swoim ego, żeby zawsze mieć jak najpełniejszy obraz wydarzeń? Co mogę robić lepiej? Co mogę robić więcej? Jak mogę stawać się bardziej sobą, a mniej – wypadkową środowiska, w którym funkcjonuję? Jak zwiększać swoją proaktywność kosztem reaktywności? Jak raz na zawsze wyznaczyć sobie azymut miłości, wybaczenia i nie-dualności?
Nikt nie jest zniewolony bardziej niż ci, którzy błędnie wierzą w swoją wolność.
Johann Wolfgang von Goethe
7. Strategia
Niecodzienną sytuację niewątpliwie pomogło mi przetrwać planowanie. Począwszy od przejrzystego planu dnia dla całej rodziny i implementacji wszystkich znanych mi narzędzi dotyczących produktywności, przez codzienne wyznaczanie (i konsekwentne realizowanie) celów zawodowych, aż po opracowywanie długofalowych strategii działania na wypadek, gdyby lockdown miał trwać w nieskończoność lub szybko się powtórzyć. Wciąż kompletuję wachlarz odpowiedzi na pytanie „a co, jeśli zawiodą dotychczasowe źródła przychodów?” i wdrażam kolejne rozwiązania zarówno jako ja-Katarzyna, jak i ja-głowa Fundacji ZenDriving, w myśl zasady, że najlepszym antidotum na lęk zawsze jest działanie.
Czuję, że lockdown był/jest najbardziej rozwijającym doświadczeniem w moim życiu, zaraz po byciu rodzicem. Wychodzę z niego silniejsza, zdrowsza i bardziej otwarta na możliwości. A Tobie co sprezentował lockdown i którą strategię wybrałeś/wybrałaś?
Źródła: